8 czerwca 2015

Przemarsz papierowych przyjaciół

Witam, cześć i czołem!
Kochani, maj znowu się nam objawił! Co prawda zrobił to z małym opóźnieniem, bo pod koniec miesiąca, ale nie wypominajmy mu tego. Słoneczko świeci, wróbelki śpiewają, kwiaty kwitną, a Stasia pisze (ekhm, powiedzmy, że to powód do radości). Czego więcej od życia chcieć? 
Pola ze swojego przytulnego kątka nominowała mnie do książkowego TAGu za co bardzo jej dziękuję i biorę się ochoczo do pracy! W tym momencie wszyscy otwierają zdziwieni paszczęki z wyrazem zupełnego zdziwienia na zacnych obliczach "to Stasia czyta książki?!". Ano czytam! ^^ Może ostatnio nie jest tego zbyt wiele, ale mimo wszystko czytam. Słowo to zasługuje na podkreślenie i trzy sekundy kontemplacji. Raz, dwa, trzy i do dzieła! 

ZAUWAŻENIE
Książka, którą kupiłaś ze względu na okładkę

Na ogół nie kupuję książek, bo zwyczajnie szkoda mi pieniędzy, chyba, że jest to kontynuacja ukochanej serii lub gdy ktoś obchodzi urodziny. Pamiętam jednak, że gdy byłam na Targach Książki i z pasją przedzierałam się przez stoisko antykwariatu, zobaczyłam granatową, zgiętą okładkę, niezakurzone strony i naklejkę z zachęcającą cyfrą "10". Ładna, ciekawie zapowiadająca się powieść za dziesięć złoty?! Biorę! Tak oto na mojej półeczce znalazł się "Nieproszony gość" Charlotte Link, Jak się później okazało, zdobyłam go dwa tygodnie po premierze! Taki mały cud ^^  W dodatku pan, który projektował okładkę jest jednym ze słynniejszych polskich grafików, a znamy go z polskich "green'ów" :) Czy tylko mi się tak bardzo podobają te czarne cienie na rogach i tajemnicza papierowa łódeczka? 


PIERWSZE WRAŻENIE
Książka, którą kupiłaś ze względu na opis

Pewnego dnia wybrałam się do biblioteki miejskiej bez żadnego planu na książkę, a siostra ze śmiechem wcisnęła mi w dłonie "Zatrute ciasteczko", które znalazła przez przypadek. Tytuł był obłędny, postanowiłam więc zapoznać się z opisem. Jedenastoletnia dziewczynka, która znajduję ciało w swoim ogródku. Jako, że pierwsza strona była cudowna, a opis zachęcający moja przygoda z Flawią de Luce skończyła się na piątej części, bo Alan Bradley nie napisał szóstej. Jest to jedna z moich ulubionych serii! Genialna, stuknięta chemiczka, fascynująca się truciznami, która przelewa swój charakter na całą książkę, ciekawe postacie, kryminał, humor, tajemnica itd. Alan Bradley jest mistrzem! :) 


SŁODKIE ROZMÓWKI
Książka z niesamowitym stylem pisania

Myślę, że J.R.R. Tolkien powinien się tutaj znaleźć, a raczej jestem tego pewna! Nie należę może do grona jego zmaniaczonych fanów, ale bardzo tego człowieka podziwiam. "Władcę pierścieni" pisał 10 lat i zadbał, by świat, w którym się wszystko dzieje posiadał każdy najdrobniejszy szczególik - mitologię, historię, mapy, języki! Jak można wyobrazić sobie aż tyle?! Gdy sięgnęłam po "Hobbita"  zauroczyło mnie ciepło płynące z każdego słowa i ten baśniowy klimat. Czułam się jakbym siedziała w zamorskiej chatce i słuchała opowieści starego człowieka. Magia! Od pewnego osobnika dostałam nawet Simarillion, który przebija samą mitologię, oj tak. 
-Co to za szczęście, co za szansa, mój ssskarbie! Smaczny kąssek widzimy, będzie co na zząb położyć, glum, glum! - A mówiąc "glum,glum", przełknął z okropnym gulgotem ślinkę. - HOBBIT czyli tam i z powrotem (sam tytuł jest bajeczny!)
Tak odbiegając od tematu - na moim osiedlu rośnie drzewko, które było niegdyś owocem sosny, pod którym Tolkien lubił przesiadywać. Nasionko to przyleciało prosto z Anglii uprowadzone przez zmaniaczonego fana :)


PIERWSZA RANDKA
Pierwszy tom serii, który sprawił, że od razu chciałaś sięgnąć po kolejny

Tego było od groma! Bardzo, bardzo lubię serie, bo one litościwie nie każą mi rwać włosów z głowy, gdy godzinami rozmyślam nad tym, co stało się z bohaterami. W mym krótkim życiu zlitowała się nade mną już:
Silvana De Mari, pisząc drugą część "Ostatniego elfa", który absolutnie podbił moje serducho swą prostotą, pięknymi wartościami, cudownymi, naturalnymi bohaterami i nieprzewidywalną, często okrutną akcją! Chylę czółka.
Spać spokojnie pozwoliła mi także Jennifer Nielsen, gdy nie poprzestała na "Fałszywym Księciu", tworząc całą trylogię władzy.
Lucy Maund Mondgomery też okazała dobre serce. To właśnie ona pozwoliła mi poznać dalsze losy Ani z Zielonego Wzgórza, którą wprost uwielbiam! Nigdy nie zapomnę chwil, gdy ze zniecierpliwieniem wyczekiwałam rozmów Ani i Gilberta (tu chyba obudziła się we mnie dusza romantyczki. Taaak...)
I oczywiście niezwykłą łaskawością i dobrotliwością wykazała się również wspaniała pani Musierowicz, tworząc aż 20 jedynych w swoim rodzaju części "Jeżycjady"! Mało było książek o których tyle rozmawiałam z moim sistersem ^^


NOCNE ROZMOWY TELEFONICZNE
książka, przy której przetrwałaś noc

Z przykrością stwierdzam, że mój lokator nie pozwala mi na nocne czytanie i broni mnie dzielnie przed worami pod oczami. Tylko czasem ośmielam się wstać o 4:30, gdy na ostatnią chwilę przypominam sobie, że nie przeczytałam jakiegoś dramatu na polski. Ale to jest nieprzespany poranek, a nie noc, hm!


ZAWSZE W MYŚLACH
książka, o której nie możesz przestać myśleć

Odkąd w szóstej klasie sięgnęłam po "Szóstą klepkę" Małgorzaty Musierowicz "Jeżycjada" dzielnie okupuje mój mózg, a ja nie mogę nic z tym zrobić! Pamiętam jak prosiłam, by ktoś chował mi książki z tej serii, bo nie chciałam ich przeczytać za szybko, żeby dłużej mieć frajdę. W nocy za to leżałam i nie pozwalałam sobie na sen, bo moje myśli ciągle uciekały do Borejków, Lelujków czy Mamertów. Jestem po prostu wierną fanką Małgorzaty Musierowicz i (odkąd poznałam jej twórczość) miasta Poznań!
Dużo też, chociaż naprawdę tego nie chcę, myślę o "Klątwie Tygrysa" - typowej, do bólu przewidywalnej powieści dla nastolatek. Nie patrzcie tak na mnie! Ja sama nie wiem dlaczego tak się dzieje, po prostu ten odmóżdżacz tak miło mi się czytało i sprawił mi tyle uciechy, że tak jakoś samoistnie go wspominam. W dodatku pod koniec szóstej klasy, kiedy nudziłam się w czasie wolnej lekcji, zostałam poproszona, by coś opowiedzieć. Wybór padł na przystępną powieść Colleen Houck. Kilka tygodni później niektóre z koleżanek miały już za sobą całą serię o Renie i Kelsey. Widzę te spojrzenia pełne potępienia, ale no. To było po prostu fajne. 



Kontakt fizyczny
książka, którą pokochałaś za towarzyszące przy niej uczucia

Henryk Sienkiewicz dwukrotnie wywołał u mnie niekontrolowany napad płaczu - gdy w piątej klasie kończyłam "W pustyni i w puszczy" i nie mogłam wyjść z podziwu nad szlachetnością Stasia i jego troskliwością względem małej Nel, jak i w pierwszej gimnnazjum przy kochanym "Quo vadis". Do tej pory pamiętam łzy, które wchłaniały okrutne opisy rozszarpywanych przez lwy chrześcijan.
Dziwnym doświadczeniem było również czytanie "W pierścieniu ognia", gdzie ręce same zaczęły mi się trząść. 
Ale dość łez smutku, czas na łzy śmiechu! Tratatatam! Przedstawiam państwu geniusz Agaty Mańczyk i jej rozwalającego "Faceta z prostą instrukcją obsługi" oraz "Świeżo zatemperowany scyzoryk". Nie czytajcie ich jeśli niemiły Wam jest ból brzucha! tutaj Stasia śmieje się jak wariatka do klawiatury


Spotkanie z rodzicami
Książka, którą możesz polecić rodzinie i znajomym

Tobi! Tobi! Tobi! Tobi! Tobi jest jedną z moich ulubionych powieści. Czytałam go w szóstej klasie, drugiej gimnazjum (moja siostra w III klasie szkoły podstawowej i pierwszej gimnazjum) i za każdym razem podobał mi się tak samo. Jest tu wszystko czego potrzeba Stasi. Bajeczny narrator, piękne wartości, baśniowy nastrój, niezwykli, barwni bohaterowie... Maciuśku! Ja po prostu kocham tą książkę! A tutaj mówiąca wszystko opinia pewnego Khedrona z Lubimy Czytać:
Na początku śmiałem się z siebie, że czytam książkę mojego 10 letniego brata. Wspaniała. Faktycznie książka z drugim dnem. Dla każdego z innym. 




MYŚLENIE O PRZYSZŁOŚĆI
książka, którą będziesz wiele razy czytać w przyszłości

I znów przedstawiam Wam "Jeżycjadę". Stłumcie, proszę, ziewanie i czytajcie dalej. O pani Musierowicz postaram się już nie pisać, bo jeszcze jakieś rączki wysuną się z ekranu, zaciskając się na mej bardzo przydatnej szyi.  Myślę, że książkami, które wielokrotnie będę czytać w przyszłości są "Wichrowe Wzgórza" i "Jane Eyre" sióstr Bronte. Co tu więcej mówić? Cudo. Te powieści są po prostu niesamowite. Mam już za sobą biografię jednej z tych pań i. No. Jej życie przypomina powieść. A życie Stasi? Jak to wyraził się pan Szymon z  biblioteki szkolnej - komiks xD 

Hop! Stasia skończyła. Możecie wziąć głębokie oddechy i szczęśliwie odkleić oczy od niezdrowych ekranów. Bardzo miło pisało mi się ten TAG (w moim małym serduszku rodzi się nadzieja, że żyjecie i nie wykończyliście się psychicznie. Wszak zacni z Was czytelnicy). Czy i Wy jesteście na ty, z którąś z wyżej wymienionych powieści? A jeśli tak, to z którą? Swoją drogą bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo dziękuję Wam za szczere komentarze pod ostatnim długaśnym postem, naprawdę. To było coś. Po pierwsze przeczytaliście te moje nieszczęsne wypociny, po drugie mieliście siły, żeby jeszcze je skomentować, a po trzecie (z czego niezmiernie się cieszę) zwróciliście mi uwagę na to, co robię źle i już wdrążam Wasze rady w życie. Wzięłam je sobie do mego czterodzielnego serca i schowałam tuż za aortą. Może część druga tego nieszczęsnego opowiadania będzie w porządku i nie pomytlam wszystkiego, nie skomplikuje, a całość będzie w miarę jasna i przejrzysta. Trzymajcie kciuki! (o ile nie uciekniecie po opublikowaniu części drugiej - nie obrażę się, zrozumiem...). 

Ta piosenka szwenda się za mną od kilku dni! Zachęcam do odsłuchania ^^

Pozdrawiam ciepło! 
(ten post dedykuję wszystkim molom książkowym, a co!)

PS. Czy ktoś z Was był w sobotę na Polach Lednickich? 
PS2. Następny post najprawdopodobniej będzie rozpisaniem nominacji od Oli, którą wszyscy znamy i kochamy ^^

8 komentarzy:

  1. Na Polach Lednickich nie byłam, ale również zostałam nominowana do tego tagu i już wkrótce opisze swoje książkowe love :) Z niektórymi przytoczonymi przez Ciebie tytułami się spotkałam, ale nie ma ich za wiele :) Za to zaciekawiłaś mnie nowymi :) Czekam na kolejny tag!

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka ,,Nieproszonego gościa" rzeczywiście ładnie wygląda. Jest taka prosta, a jednocześnie bardzo estetyczna i przykuwa uwagę. Książki nie czytałam, w życiu nie słyszałam. Ale okładeczka zacna!:D Bardzo lubię te okładki książek Johna Greena wydawnictwa Bukowy Las. Cudeńka, cudeńka po prostu!
    Koniecznie muszę sięgnąć po ,,Flavię de Luce"! Chyba kiedyś ją widziałam w księgarni, ale wtedy nie zwróciłam na nią specjalnej uwagi. Ale Twój opis niesamowicie mnie zaintrygował. Wygląda na niezły odjazd. Absolutnie mój typ! Dlatego muszę się rozejrzeć za ,,Zatrutym ciasteczkiem", zdecydowanie.
    Nie czytałam na razie nic Tolkiena. Wiele lat temu próbowałam zacząć ,,Władcę pierścieni", ale wtedy było dla mnie za ciężkie. Jednak mam w planach, w końcu to jedna z najważniejszych książek fantasy, jeśli nie najważniejsza. Również jestem pod wielkim wrażeniem tego, że pan J.R.R. Tolkien sam wymyślił swój świat w tych niesamowitych detalach. WOW. Czytałam, że tworząc język elfów, inspirował się językiem fińskim. Podobnie w wierzeniach, chociaż tu również wykorzystał mitologię celtycką. Z tego, co czytałam, przynajmniej, bo jak już wspominałam, z samymi dziełami pana T. jeszcze się nie zapoznałam.
    Ojej, ale fajnie, że macie to drzewko! Dobrze mieć w okolicy zmaniaczonego fana:D
    Również bardzo lubię ,,Anię z Zielonego Wzgórza" (ach, Ania i Gilbert...). No i ,,Trylogię władzy"! Taka leciutka książka dla młodzieży, a tak niesamowicie wciąga. Z niecierpliwością wyczekuję trzeciego tomu:)
    Ja za ,,Klątwą tygrysa" nie przepadam. To znaczy, pierwszy tom... no, całkiem mi się podobał- lekka, niewymagająca lektura, przewidywalna potwornie. Te motywy z indyjskiej mitologii były fajne, szkoda, że w sumie to niewiele się ich pojawiło. Jednak mnie osobiście strasznie wnerwiała Kelsey, ten jej idealny cud-chłopiec (vel cud-tygrys), jak zwykle idealny w każdym calu. I klasyczny trójkącik (ach, bo, ona kocha obu, a oni oboje kochają ją...). Irytowały mnie też te nużące opisy codziennych czynności (nie chcę wiedzieć, jakiego szamponu użyła Kelsey i czy rozczesała włosy szczotką, a może grzebieniem? Nie obchodzi mnie yo, naprawdę) oraz to, że te śmieszne dylematy miłosne głównej bohaterki wypierały wątki fantastyczne, które po dopracowaniu oraz mogłyby złożyć się na interesującą lekturę. Ale nieee... ważniejsze jest przecież: ,,którego faceta wybrać"? To oczywiście moja opinia. Chociaż przyznam szczerze, czytało się szybko i przyjemnie (poza momentami wzdychania nad głupotą Kelsey). No cóż, takie powieści są niesamowicie przystępne i potrafią często wciągnąć. Poza tym, lektura takiego odmóżdżacza też się przydaje. Można się zrelaksować i odpocząć od cięższych utworów.
    Heh, ja nie jestem wielką fanką Sienkiewicza, chociaż ,,Potop" nie był taki zły (ale to chyba książka, którą czytałam najdłużej- miesiąc). Chciałabym sięgnąć po ,,Quo vadis", może to mnie przekona do jednego z naszych noblistów?
    Zaciekawiłaś mnie tą Agatą Mańczyk. Znowu: muszę się rozejrzeć:)
    ,,Jeżycjada" to zacna seria. Taka ciepła, napisana z wyczuciem, humorem. No i ci bohaterowie- fajnie zbudowani, sympatyczni, każdy ma swoją osobowość, swoje wady i zalety.
    ,,Wichrowe wzgórza" i ,,Jane Eyre" są świetne! Muszę je sobie przypomnieć, chętnie bym przeczytała je raz jeszcze.
    Jejku, ,,Gramofomanka" to taki pozytywny, radosny utwór. Słucha się z czystą przyjemnością:D Dzięki za polecenie.
    Pozdrawiam ciepło!
    Pola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, przepraszam za te wszystkie literówki w komentarzu... ostatnio ciągle jestem niewyspana i oderwana od rzeczywistości... W każdym razie, przepraszam.
      Pozdrawiam,
      P.

      Usuń
  3. Jejciu, jejciu! ^^ Jak miło znów zaglądnąć na Papierowe Okno i przeczytać coś, co napisała Stasia! ^^ Kurcze, jak dawno mnie tu nie było! Tu jest tak jakoś zupełnie inaczej niż na wszystkich blogach i, kurcze, aż wie się, że tego bloga prowadzisz Ty we własnej osobie!
    Pola nominowała też mnie do tego TAGu, ale ostatnio jakoś tak nie specjalnie mam ochotę na rozpisanie go... W ogóle ostatnio raczej TAGów nie rozpisuję, w sumie sama nie wiem dlaczego.
    'Hobbit' to faktycznie cudowna książka! ^^ 'Władcę Pierścieni' czytało mi się już trochę trudniej niż właśnie 'Hobbita', a z 'Simarillion' siłowałam się coś koło miesiąca. ;-; Mimo wszystko, uwielbiam Tolkiena! ^^
    Kiedyś coś tam pisałyśmy o 'Klątwie Tygrysa', pamiętasz? W końcu jakoś tak się złożyło, że tej książki nie przeczytałam, ale mam w klasie dziewczynę, która ma jakąś chyba obsesje na jej punkcie, ma ją w kilku językach i w ogóle... Więc może faktycznie warto to przeczytać? Pożyczę sobie kiedyś to od niej i zobaczymy! :D
    'Jeżycjada' jest najcudowniejsza i jedyna w swoim rodzaju! <33 Spotkałam się z porównaniami tej serii z Serią Miętową Ewy Nowak, jednak uważam, że takie porównania nie mają sensu, bo obie serie (znowu się powtarzam ;-;) są zupełnie inne.
    Ja lecę pakować się na biwak, jak wrócę to bardzo chętnie przeczytam drugą część opowiadania! ^^ I skomentuję w końcu pierwszą. :D
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedną z książek opisanych, którą przecztałam jest Hobbit. Tak samo jak ty zwróciłam uwagę na ten baśniowy klimat. Po prostu coś pięknego. To mi bardzo utkwiło w pamięci. Władcę pierścieni za to nie czytałam jeszcze. Mam zamiar przeczytać, ale zobaczymy kiedy się za to w ogóle wezmę.
    Ostatni elf również jest mi znany. Wypożyczyłam z biblioteki pierwszą część i o dziwo drugą miałam w tym samym egzemplarzu. Więc jestem po ostatnim smoku, jednak z tego co wyczytałam jest tego znacznie więcej, lecz nie wiem,czy przeczytam wszystkie, bo chyba ich nie ma w bibliotece.
    "Jeżycjada" to bardzo fajna seria. Bardzo przyjemnie się ja czyta.

    OdpowiedzUsuń
  5. O, dżony griny faktycznie śliczne mają te okładki, takie akwarelowe... Perełki, nie okładki! Książki Charlotte Link nie czytałam, aczkolwiek widywałam ją już w księgarniach i rzeczywiście wygląda bardzo... profesjonalnie? Estetycznie? No, fajnie :D
    Łooo, Flawia de Luce! Mam jedną część serii, "Ucho od śledzia w śmietanie", i niestety nie udało mi się jej skończyć - choć generalnie bardzo, bardzo trafia w mój gust. Jest trochę jak Seria Niefortunnych Zdarzeń, jeśli chodzi o klimat, i w ogóle lubię postać Flawii ^^
    Jeśli chodzi o Tolkiena, to czytałam Hobbita (lektury się kłaniają) oraz pierwszą część Władcy Pierścieni - ale to było tak dawno, że ciężko mi się czytało. To znaczy, Hobbit był okej, jest w sumie taki króciutki i w ogóle, ale początek sławetnej trylogii... no, trochę się męczyłam. Ale akurat tego pisarza to najbardziej, ale to najbardziej z wszystkich jego dokonań podziwiam za to, że on naprawdę wymyślił te wszystkie języki, nawet z gramatyką i w ogóle... Wow, no to jest niezłe, serio.
    Nie słyszałam o Silvanie de Mari, ale ma magiczne nazwisko ♥
    Ech, nie chcę zostać Twym największym wrogiem życia, ale...
    ... nie no, nie mogę...
    ... nie obrazisz się...?
    ...
    ...
    ...
    JAK JA NIENAWIDZĘ SIENKIEWICZA!
    Przepraszam, tak bardzo przepraszam! Wiem że jestem straszna i nie doceniam polskiej literatury, i w ogóle, ale zraziłam się bardzo mocno już do "W pustyni i puszczy". No bo kurczę, ten cały Staś był tak wyidealizowany, i jak oni traktowali Kalego?! Mogę tak długo, ale nie będę, nie martw się :D "Quo vadis" było już lepsze, a poza tym obfitowało w stwierdzenia typu: "Winicjuszu, jesteś taki przystojny. Gdybyś tylko mógł widzieć swoje zrośnięte brwi...!" Odkąd to przeczytałam, mrę z miłości na widok zrośniętych brwi :'D ♥
    No dobrze, to teraz po małym hejcie nadszedł czas na wielkie wyznania miłości. Stasiu! Jesteś bogiem!
    Jesteś zacna!
    Jesteś morowa!
    Jesteś cudowna!
    Bo "Tobi" to jedna z najlepszych książek pod słońcem! Tak kocham, kocham, kocham tę książkę! ♥ Kocham Nilsa i Mo, i nawet Leo, i w ogóle wszystko! Kocham właśnie to drugie dno! Kocham! A czytałaś może kontynuację, "Oczy Eliszy"? Też była bardzo dobra - Bukwa poleca :P
    Muszę się zabrać za obie siostry Bronte. Ech, tyle książek jeszcze przede mną!
    Ciepłe uściski,
    B.

    OdpowiedzUsuń
  6. A już cię chciałam ochrzanić, że piszesz jako anonim, kiedy ja i tak wiem, kto ty jesteś :P Twój styl pisania jest niemożliwy do ukrycia! :D
    Nie przechodziłam przez rybę, zwinęłam się wcześniej, mozna było mnie spotkać wiele razy przy wejściu, w sekrotze A, w sektorze G i na samiutkim końcu części pola oznaczanej cyframi ;) Cecha charakterystyczna-niebieska bandana i warkoczyki. Ogólnie, latałam po tych polach jak głupia.
    teraz sobie pomyślałam, ze gdybyś mnie spotkała, to byś spotkała też opisanego przeze mnie goscia z wolontariatu, bo czasami z nim łaziłam... Tylko teraz ma długie włosy. I nie wygląda już tak porąbanie. Tak, narratorka jest mną, chciałam iść do wolontariatu, ale w końcu nigdy nie odważyłam sie do Gościa podejść, póki on sam do mnie nie podszedł na wycieczce, ale w koncu w wolontariacie nie jestem (może od trzeciej klasy się zdecyduję...).
    Widzę, że nie tylko ja mam fioła na punkcie Jeżycjady... Chociaż ja chyba już w czasie przeszłym, bo zmienił mi się gust, i traktuję opowieści o pannach Borejko raczej jako miłe wspomnienie. Ale na pewno będę wciskać tę serię wszelkim spotkanym nastolatkom :D
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku,
Jeśli masz choć trochę siły po tak wyczerpującej notce napisać komentarz, zrób to, bo sprawisz tym niewymowną radość autorce.